Zawsze byłam nazywana gadułą – uwielbiam gadać, o czymś konkretnym, jak i o byle czym. W zasadzie to buzia mi się nie zamyka, i dlatego zatrudniłam się w pracy konsultanta w jednym z biur sprzedających ubezpieczenia. Teraz moja praca polega na telefonowaniu do ludzi i rozmawianiu z nimi. Jednak nie są to błahe rozmowy – muszę zasugerować potencjalnym klientom, jak bardzo ważne jest dla nich ubezpieczenie mieszkania czy życia, by zechcieli oni zawrzeć ze mną umowę na świadczenie usług ubezpieczeniowych. Dlatego też w swojej pracy każdego dnia od nowa uczę się jak słuchać i rozumieć ludzi, których właściwie nawet nie znam i nigdy nie poznam. Nierzadko muszę słuchać historii z ich życia prywatnego, ale bywa, że są one dla mnie bardzo pomocne w ustalaniu, czego potrzebuje mój klient, i co powinnam mu zaoferować. Jako zawodowa gaduła bezproblemowo przekonuję tych wszystkich miłych ludzi, że ubezpieczenie to coś, w co warto zainwestować. Często wykorzystuję do tego elementy manipulacji, negocjacji, przytaczam różne historie z życia wzięte opisywane w prasie, które służą mi jako podkładka, że ubezpieczenie jest bardzo ważne. Takie historie oddziałują na ludzkie emocje o wiele bardziej, niż fachowe słownictwo i przytaczanie im definicji pojęć, albo bezmyślne klepanie formułek.
